sobota, 1 czerwca 2013

DZIEŃ DZIECKA

Cały dzień leje...Łóżkowa pogoda...
Dzień Dziecka. Zastanawiam się czy bardziej jestem dzieciakiem czy rodzicem. Wydaje mi się że tym pierwszym z uprawnieniami drugiego:) i jak mówią moje pociechy to bardzo niesprawiedliwe.
Mówi się że dzieciństwo to bajka. A ja myślę że to strasznie trudny okres. Nie żebym miała ciężkie dzieciństwo czy coś w tym stylu. Ale dopiero mając trzydzieści sześć lat i będąc mamą zauważam to wyraźnie. W końcu w dorosłym życiu możemy wyraźnie powiedzieć "nie"a będąc dzieckiem jest to trudne. Nie można sprzeciwić się zbytnio, jak mama nakłada na nas karę za kolejne jedynki z anglika i musimy składać pranie za całą rodzinę, albo sprzątać po kolacji przez miesiąc w kuchni. Nie można oglądać telewizji, jak ma się na to ochotę i grać bez końca na kompie. Trzeba ćwiczyć do egzaminu w muzycznej i sprostać oczekiwaniom tak wielu osób bo "co z Ciebie wyrośnie"?
A to tylko początek góry lodowej. Bo w szkole wcale łatwiej nie ma. Albo nazywają nas kujonem bo za dobrze się uczymy, albo durniem bo zbyt bystrzy nie jesteśmy. Przeważnie nikt nas nie lubi a jak mamy już przyjaciółkę to nierzadko słyszymy że z nas lesby (to na etapie podstawówki bo nie wiem jak w gimnazjum). Tak naprawdę tylko nieczęsto czujemy się choć trochę akceptowani. W dorosłym życiu jak nam nie odpowiada atmosfera w pracy zawsze możemy ją zmienić lub wziąć urlop  na kilka  tygodni. A ze szkołą już tak łatwo nie jest. Poza tym jest jeszcze facebook i inne rzeczy które wpływają na postrzeganie rzeczywistości. Im jestem starsza tym bardziej przekonuję się również  że niestety dobrych pedagogów, takich z mentorskim podejściem - jeśli można to tak określić - jest bardzo niewielu. Nauczyciele bardziej dążą do władzy nad dziećmi i próbują ich ujarzmić, żeby "jakoś" ogarnąć taką bandę. W szkole trudno o wsparcie, nieważne czy jest się super zdolnym czy ma się problemy. A jak jakiś nauczyciel odbiega od normy i się angażuje, a dzieciaki go uwielbiają, to rodzice zawsze są w stanie znaleźć same wady w jego działaniu.
Jest trudno być dzieckiem. Szczególnie w dzisiejszych czasach kiedy co druga rodzina się rozpada, albo jest czasowo niepełna i jeszcze z tym trzeba sobie radzić.
Jako rodzic nie umiem rozwiązywać tych wszystkich szkolnych  i nie tylko szkolnych problemów. Często zawalam rożne rzeczy, krzyczę że "znów lampa?" albo "bałagan!!" albo "naucz się wreszcie grać tego Bacha bo mam dość telefonów ze szkoły!" A potem, jak opadną mi emocje, tak sobie myślę,  że to bez sensu. Czy to tak naprawdę jest ważne że nie ma się świadectwa z paskiem? Przecież najważniejsze w życiu to żebyśmy kochali i byli kochani.
Żebyśmy potrafili znaleźć w przyszłości tę swoją drugą połówkę która będzie nas akceptować i wspierać.  A tego można się nauczyć chyba tylko w domu, gdzie każdy czuje się kochany, szanowany i bezpieczny. Niezależnie czy jest to mama, tata czy któreś z dzieci. Bo nie wystarczy miłość tylko do dzieci. Trzeba się kochać nawzajem i szanować żeby one mogły się tego nauczyć.
Mnie osobiście nie zawsze to wychodzi ale się staram. I chyba robię jakieś postępy;) a przynajmniej mam taką nadzieję.

Tymczasem jem krówki. K. mnie zamorduje jak się dowie:)
P.S. takie cudne zabawki ostatnio fociłam, a robi je Agata Boba z BURR






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz