sobota, 8 czerwca 2013

ANEMONY I ŚLIMAKI

Dziś pierwszy wolny dzień od kilkunastu. Łapię oddech i piję kawę na tarasie nadrabiając towarzyskie zaległości. Patrzę jak ślimaki zjadły mi czarną malwę choć nie było mnie tylko chwilę. Ślimakowa wojna trwa,chociaż czuję że barbarzyńcy wygrają:) Ale czekając na nich dziś cieszę się słońcem i słucham bez końca http://youtu.be/R5kM7xs7CYI które dostałam od kumpla, zresztą nakręcił sam teledysk który strasznie mi się podoba. Może dlatego że bardzo przypomina rzeczywistość?
Polecam gdyby u kogoś właśnie lało...
Takie historie zawsze budzą w nas obrazy o których już dawno zapomnieliśmy, albo po prostu nie chcemy pamiętać. 
Zatem słucham Llily hates roses, piję pyszne esspreso i zerkam na cudne anemony które wczoraj dostałam. Anemony to moje najbardziej ukochane kwiaty.
Prawda, że cudne? 
Właściwie już lato. Jeszcze 3 tygodnie...

"Show must go on" like Freddy used
to call over twenty years ago...
It doesn't matter that you're lost
and regret most of things you did before.
and so what if we were wrong?
so what if we should have just let it go?
No właśnie, co wtedy...

sobota, 1 czerwca 2013

DZIEŃ DZIECKA

Cały dzień leje...Łóżkowa pogoda...
Dzień Dziecka. Zastanawiam się czy bardziej jestem dzieciakiem czy rodzicem. Wydaje mi się że tym pierwszym z uprawnieniami drugiego:) i jak mówią moje pociechy to bardzo niesprawiedliwe.
Mówi się że dzieciństwo to bajka. A ja myślę że to strasznie trudny okres. Nie żebym miała ciężkie dzieciństwo czy coś w tym stylu. Ale dopiero mając trzydzieści sześć lat i będąc mamą zauważam to wyraźnie. W końcu w dorosłym życiu możemy wyraźnie powiedzieć "nie"a będąc dzieckiem jest to trudne. Nie można sprzeciwić się zbytnio, jak mama nakłada na nas karę za kolejne jedynki z anglika i musimy składać pranie za całą rodzinę, albo sprzątać po kolacji przez miesiąc w kuchni. Nie można oglądać telewizji, jak ma się na to ochotę i grać bez końca na kompie. Trzeba ćwiczyć do egzaminu w muzycznej i sprostać oczekiwaniom tak wielu osób bo "co z Ciebie wyrośnie"?
A to tylko początek góry lodowej. Bo w szkole wcale łatwiej nie ma. Albo nazywają nas kujonem bo za dobrze się uczymy, albo durniem bo zbyt bystrzy nie jesteśmy. Przeważnie nikt nas nie lubi a jak mamy już przyjaciółkę to nierzadko słyszymy że z nas lesby (to na etapie podstawówki bo nie wiem jak w gimnazjum). Tak naprawdę tylko nieczęsto czujemy się choć trochę akceptowani. W dorosłym życiu jak nam nie odpowiada atmosfera w pracy zawsze możemy ją zmienić lub wziąć urlop  na kilka  tygodni. A ze szkołą już tak łatwo nie jest. Poza tym jest jeszcze facebook i inne rzeczy które wpływają na postrzeganie rzeczywistości. Im jestem starsza tym bardziej przekonuję się również  że niestety dobrych pedagogów, takich z mentorskim podejściem - jeśli można to tak określić - jest bardzo niewielu. Nauczyciele bardziej dążą do władzy nad dziećmi i próbują ich ujarzmić, żeby "jakoś" ogarnąć taką bandę. W szkole trudno o wsparcie, nieważne czy jest się super zdolnym czy ma się problemy. A jak jakiś nauczyciel odbiega od normy i się angażuje, a dzieciaki go uwielbiają, to rodzice zawsze są w stanie znaleźć same wady w jego działaniu.
Jest trudno być dzieckiem. Szczególnie w dzisiejszych czasach kiedy co druga rodzina się rozpada, albo jest czasowo niepełna i jeszcze z tym trzeba sobie radzić.
Jako rodzic nie umiem rozwiązywać tych wszystkich szkolnych  i nie tylko szkolnych problemów. Często zawalam rożne rzeczy, krzyczę że "znów lampa?" albo "bałagan!!" albo "naucz się wreszcie grać tego Bacha bo mam dość telefonów ze szkoły!" A potem, jak opadną mi emocje, tak sobie myślę,  że to bez sensu. Czy to tak naprawdę jest ważne że nie ma się świadectwa z paskiem? Przecież najważniejsze w życiu to żebyśmy kochali i byli kochani.
Żebyśmy potrafili znaleźć w przyszłości tę swoją drugą połówkę która będzie nas akceptować i wspierać.  A tego można się nauczyć chyba tylko w domu, gdzie każdy czuje się kochany, szanowany i bezpieczny. Niezależnie czy jest to mama, tata czy któreś z dzieci. Bo nie wystarczy miłość tylko do dzieci. Trzeba się kochać nawzajem i szanować żeby one mogły się tego nauczyć.
Mnie osobiście nie zawsze to wychodzi ale się staram. I chyba robię jakieś postępy;) a przynajmniej mam taką nadzieję.

Tymczasem jem krówki. K. mnie zamorduje jak się dowie:)
P.S. takie cudne zabawki ostatnio fociłam, a robi je Agata Boba z BURR