środa, 9 grudnia 2015

THE OTHER ROOM

Są słowa, które powiedziane raz,
Nigdy już nie giną..
Z wiatrem wędrują przez cały świat,
Czasem w ciszy możesz je usłyszeć..
Są słowa, które tną jak miecz,
Słowa, które leczą każdą ranę,
Słowa jak burza zimny deszcz,
Słowa, które koją..
Są słowa, których nie zna nikt,
Słowa, których więcej nie usłyszysz..
Czarodziejskie jak zaklęcia w bajce,
Słowa, których sens znasz tylko Ty.
Mówią, że milczenie złotem,
Kiedy słowa w pustce błądzą,
Od diamentów droższe,
Słowa, które ją wypełnią..
Są słowa, które powiedziane raz,
Nigdy już nie giną,
Z wiatrem wędrują przez cały świat,
Czasem w ciszy możesz je usłyszeć.. 
(LIDIA JAZGAR i GALICJA)




Czasem kilka słów może zabrać Ci wszystko co masz najcenniejsze. I nieważne jak bardzo nie chcesz pamiętać, brzęczą Ci w głowie jak Dzwon Zygmunta. Powoli rozpuszczają wspomnienia, wyżerają jak kwas emocje i uczucia z nimi związane zostawiając tylko smutek na dnie serca. 
Na początku nic nie pomaga. 
Ani oglądanie "Writers'ow" (Stuck in love) po raz siódmy, ani słuchanie bez końca "Delicate" Damiena Rice'a ani nawet pojechanie na drugi koniec Świata. 
Po prostu lecą Ci łzy na reklamie Allegro i Coca-Coli i nic nie możesz z tym zrobić, nawet jak córka mówi Ci: mamo, przestań na reklamach nikt nie płacze... 

"Życie ma w sobie lukę, tak po prostu jest. Dlaczego miałabyś nie oszaleć próbując ją wypełnić?" to z "Take this Waltz", ostatniego z niewielu filmów, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie.

Ale gdybym mogła przeżyć życie jeszcze raz, prawdopodobnie nie zmieniłbym w nim niczego.W moim życiu wciąż czegoś ubywa, ale to własnie jestem ja. Nie mam przed sobą innej drogi.


"So why do you fill my sorrow
With the words you've borrowed

From the only place you've known
And why do you sing Hallelujah
If it means nothing to you
Why do you sing with me at all? "

https://www.youtube.com/watch?v=dRPwFAoQwxc




CENNE SŁOJE



"...kiedy myślę o okresie gdy miałem dwadzieścia lat, pamiętam tylko, jak bardzo byłem samotny i sam. Nie miałem dziewczyny, żeby ogrzała moje ciało i serce, nie miałem też przyjaciela, z którym mógłbym szczerze porozmawiać. Codziennie nie wiedziałem co począć, nie miałem żadnej wizji przyszłości. Poprzez większość czasu byłem głęboko zamknięty w sobie. Zdarzało się że przez tydzień z nikim nie rozmawiałem. Wiodłem takie życie przez jakiś rok. To był długi rok. Nie jestem pewien czy ten okres był srogą zimą, która pozostawiła we mnie cenne słoje. " 
H. Murakami "Mężczyźni bez kobiet"

Czasem jest za późno żeby zawrócić, czasem niemoc jest nie do pokonania, albo po prostu jak bohater mojego ukochanego filmu "Into the Wild", za późno orientujemy się że nie ma odwrotu i nic nie da się zrobić. Że własnie skończył nam się czas. GAME OVER. 
Czasem wystarczy łut szczęścia, często jednak trzeba ciężkiej pracy. 
Ten rok pod tym względem był dla mnie wyjątkowy. Gdybym miała powiedzieć słowami Murakamiego, powiedziałabym, że poznałam Człowieka Bez Cienia - po prostu życie pokazało mi jak bardzo jest cenne to, co mamy. Jak musimy doceniać chwile, jeśli mamy szansę przeżyć to życie z kimś, nie sami. 
Ja dostałam od losu swoją szansę, nie idę przez życie sama. I chodź czasami jest to droga z największymi dziurami i pod wielką stromą górę... chcę nią iść dalej. Bo to trochę tak jest jak w tym wierszu: 
    "Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
    czyjeś ciało i ziemię całą,
    a zostanie tylko fotografia,
    to - to jest bardzo mało..." (Pawlikowska -Jasnorzewska)
Herr Schattenlos pokazał mi, jak wtedy jest. Nauczył mnie patrzeć choć trochę swoimi oczami. 
I za to bardzo, bardzo dziękuję....aha, zapomniałabym  o cytacie na dziś:
" Ludzkie serca łączy nie tylko harmonia. Raczej łączą się w nim głęboko rana z raną, ból z bólem, słabość ze słabością. Nie ma ciszy bez krzyku goryczy, nie ma przebaczenia bez przelanej krwi, nie ma pogodzenia się bez przezwyciężenia dotkliwego poczucia straty. I właśnie to leży u podstaw prawdziwej harmonii." 
(oczywiście też Murakami:)

wtorek, 20 stycznia 2015

TRUST

BLUE MONDAY,tak wczorajszy dzień nazwały media. Najbardziej depresyjny dzień roku, kiedy to nie mamy kasy na długi z ubiegłego, mało słońca wokół i nie dotrzymujemy już noworocznych postanowień. 
Nie wiem, czy wzór podany przez autora jest wiarygodny, niemniej jednak słuchając radia w drodze do domu krótko podsumowałam w myślach co dał mi ostatni, zdecydowanie najkrótszy jak dotychczas dla mnie rok. 
Blue Monday mnie nie dopadł, bo ostatnimi czasy, kiedy ciągle  dostaję jakieś lekcje pokory, niczego nie postanawiam i niczego nie planuję. 
Życie jest krótkie, i szkoda czasu na usilne wypełnianie planu skoro i tak wiele rzeczy od nas nie zależy.  
Niedawno  kolejny raz przekonałam się że na tym świecie nie ma nic równie trudnego do zdobycia i równie łatwego do stracenia jak zaufanie. 
Przynajmniej tak myślę. Jak byłam młodsza, myślałam że to jednak miłość jest na pierwszym miejscu. 
Dzisiaj uważam, że jedno bez drugiego nie może istnieć, chociaż strach często próbuje je rozdzielić. I zaufania, tak jak miłości musimy się jednak uczyć całe życie bo bez niego może ono stać się koszmarem.
Zawsze byłam ufną osobą, nawet czasem za bardzo, naiwnie patrząc sercem na Świat intuicja podpowiadała czy ufać czy nie. Zastanawiam się skąd brała się ta moja pewność że nikt nie może zrobić mi krzywdy? Może z wiary w drugiego człowieka? Może z wychowania? Pierwszy dramat - koleżanka w podstawówce wypisała mi ukochane flamastry które "oszczędzałam" żeby mieć je jak najdłużej, a obiecała że tego nie zrobi. Nigdy więcej nie dałam jej szansy. Potem były dramaty małe i duże, i choć czasem wydawało się że kończy się świat to zawsze okazywało się że wiele nieporozumień wynikało z braku zrozumienia z mojej strony sytuacji. Zawsze uznajemy za wiarygodną tylko naszą wersję zdarzeń.  
Dlatego takich osób na mojej liście, którym nie ufam jest bardzo mało...
Ostatnio coraz częściej zauważam że miłość i zaufanie rzadko idą w parze. 
Sama się na tym złapałam jak schematycznie można myśleć gdy córka szła na pierwszego Sylwestra poza domem i byłam wściekła że P. się zgodził. 14 latka w nocy gdzieśniewiadomogdzie z niewiadomokim niewiadomocorobiąca z lekka mnie irytowała. Prawie pozwoliłam aby te negatywne uczucia mną zawładnęły. Ale dałam sobie szansę żeby zaufać. Musiałam się tego nauczyć, uwierzyć że ją dobrze wychowałam, że mądra z niej dziewczyna... Myślę że jeszcze wiele prób przede mną ale nie pozostaje nic innego jak zaufać. Nie ma innej drogi.       
Zauważyłam że bardzo często ludzie żyją w strachu bo nie potrafią ufać innym. Nie ufają najbliższym i namiętnie przeglądają telefony (czy to dziecko, czy mąż) albo próbują zmusić ich aby wypełniali zalecenia: Nie idź na tę imprezę, nie pal, nie umawiaj się z nim, nie dzwoń. 
Nakazami próbują kontrolować swoje życie. Tak swoje, bo to nimi rządzi STRACH, najgorszy doradca. Że nie są dość dobrymi rodzicami, partnerami, przyjaciółmi...
Najczęściej jest tak, że chcąc nauczyć się czegoś najistotniejszego, co jest konieczne, by przeżyć, musimy doświadczyć bólu. Mnie pewnie czeka jeszcze wiele lekcji z zaufania, nie tylko od dzieci:) Ale muszę je przejść i w tym ufaniu się nie poddawać. Bo to ode mnie zależy jak one będą na to zaufanie patrzeć w przyszłości:)  
Niewiele zależy od nas, czasem pomaga spojrzenie z innej niż swoja perspektywy. Polecam "Strategię antylop" Hatzfelda, pomoże złapać dystans od własnych strachów...
TYMCZASEM WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE W 2015 !