niedziela, 26 sierpnia 2012

SANOK RULEZ

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi...;)
Zatem szaleństwo: dziś na obiad najpyszniejsze hamburgery jakie jadłam od kilku lat! I jakie wnętrze...Bardzo lubię to miejsce..

sobota, 25 sierpnia 2012

RODZINNIE

W końcu mieliśmy prawdziwy urlop. Wprawdzie tylko 6 dni ale dla nas i tak dużo. Tym razem padło na wodne szaleństwo i wybraliśmy spływ Czarną Hańczą z Wigier do Serw. Odcinek 76,5 km pokonaliśmy z dzieciakami od niedzieli do czwartku, mimo iż był to najzimniejszy tydzień tego lata i 2 dni lało non stop:)
Uwielbiam takie wyprawy, i nasze dzieciaki również, kiedy można robić co się chce, biegać boso i kąpać nawet gdy jest zimno. A było zimno, bo w nocy temperatura spadła nawet do 6 stopni ale zmarzłam tylko ja:))
Dzięki towarzystwu Kamili i jej rodziców Moniki i Jarka dodatkowo było jeszcze super wesoło! 
Kajaki pożyczyliśmy w firmie Campa, którą szczerze polecamy (dostaliśmy fartuchy, beczki, poduszki i dziecięce rozmiary kapoków i wioseł).
fotograficzny misz-masz poniżej:)
START!
Problem jak spakować pięć osób do dwóch kajaków? Musieliśmy ograniczyć rzeczy a i tak wyszło na osobę mniej więcej: czapka, 2xpodkoszulki plus 1xbluzka z długim rękawem (taka bielizna termalna na narty:), 3xmajtki, strój , 1x krótkie szybkoschnące spodnie i 1xdługie, 1xskarpetki(do spania), 1x bardzo ciepły polar (ja miałam swojego ukochanego primalofta) 1xkurtka przeciwdeszczowa, 1xpiżama (Igor i Olga bez piżamy nie podróżują :) oraz buty a la crocks'y (i nawet jak było zimno nie brakowało nam innych). 
Większość rzeczy na sobie bo było zimno a dzieciaki dodatkowo grzały kapoki. Do tego ciepłe śpiwory, namiot, karimaty i jedzenie wraz z butlą, palnikiem i naczyniami.
Na początku nie wyglądało to dobrze:)




























































 Jeszcze trzeba zapakować dzieci i zwodować kajak pod bacznym okiem tubylców czekających na wywrotkę:)





































i właściwie płyniemy...





































Po drodze były przeszkody...






































trzciny (na początku dosyć często słyszałam że to ja jestem sternikiem:)...







































ekstremalne przenoski...





































i aż dwie czynne śluzy!






































 Pogoda nas nie rozpieszczała, dwa razy nawet wyszło słońce!





































ale częściej było tak:






































Biwakowaliśmy różnie...




































































































































































i jadaliśmy tez różnie:)



















































































































 Dzielnie wiosłowaliśmy...


















































ale co niektórym zdarzało się leniuchować:)






































Szczęśliwie dotarliśmy do Serw!

























 (fot. Nel Gwiazdowska)
od lewej: Żuku (witał nas z Przemkiem w Serwach), Igor, Junior, Monika i Kamila, Przemo, ja, Natasza, Pablo i Olga
To tak w skrócie. 
Zaliczyliśmy jeszcze ruską banię u sołtysa przed Jałowym Rogiem ale zdjęć nie mamy bo było bardzo bardzo późno i ciemno. Dzieciaki były zachwycone!
 

WSCHODNIA ŚCIANA

W niektórych rejonach naszego pięknego kraju czas płynie inaczej.na trasie Białystok-Lublin na pewno...

niedziela, 19 sierpnia 2012

HOME SWEET HOME

W końcu w domu! Lodówka pusta ale w zamrażalniku lody mangowo-jogurtowe z CIAO na czarną godzinę i maliny z ogrodu...lubię wracać do domu!!!

czwartek, 9 sierpnia 2012

VANILA SKY

Czasem wydaje się nam już że coś, co dawno się skończyło, już nas nie dotknie, nie zaboli, nie spowoduje że się rozpłaczemy, że zaczniemy tęsknić, że... Obiecujemy sobie że się nie damy. Przecież postanowiliśmy być silni, prawda? Ale jedno słowo, gest, piosenka, spojrzenie powoduje że świat znów się wali...
I wtedy nawet waniliowe niebo nie pomaga...

wtorek, 7 sierpnia 2012

LAST 9 DAYS

Pisałam ostatnio że jesteśmy sami z młodym bo reszta rodziny gdzieś wybyła. Mamy prawdziwe leniwe wakacje, co z tego że w domu jak:



























....jemy lody na śniadanie... a ciastka i kawę na obiad:)


























jeździmy na hulajnodze...

























Czasem coś gotujemy.....

























albo robimy grilla...(Igor rozpalał bez podpałki!!!)
























Odwiedzamy piękne miejsca...
















































i dziwne, tuż za domem...














































a na wsi zbieramy grzyby pod lipą!

























Robimy też wiele rzeczy których nie można: jeździmy bez pasów:)) (bo śpimy na kanapie z tyłu),  nie sprzątamy i czasem idziemy brudni spać... ale bez zdjęć żeby dowodów nie było:)))
a i ŚPIEWAMY!!!! (czasem to męczące)n w hitem w tym tygodniu jest:

UWIELBIAM WAKACJE!!!