niedziela, 27 stycznia 2013

WCIĄŻ ZIMA

Ostatnie dwa tygodnie boskie...
Mimo że trzeba rano wstać i napalić w piecu żeby było ciepło.
Zima to jednak moja ulubiona pora roku 
pomimo wszystko...  




środa, 23 stycznia 2013

WINTER TALES


Zima na całego, nawet Ferb nie ma ochoty gdziekolwiek wyjść...
Smutno mi.
I nawet gorąca czekolada z chili nie pomaga...
Moje najnowsze odkrycie muzyczne tu:







































A taki dom znalazłam dla siebie ostatnio. Niestety tylko na zdjęciu:(( ale kto wie....
Bardzo bardzo mi się podoba....


czwartek, 10 stycznia 2013

ŚNIEG W POPRZEK

Dzisiaj piździ...właściwie to mało powiedziane. Zima zaczyna się na całego. 
Wczorajszy wieczór z Yumą. Gierszał cud chłopak, prawie tak dobry jak Matt Damon w pierwszej części Bourne'a.
No cóż, zawsze miałam słabość do niegrzecznych chłopców...


wtorek, 8 stycznia 2013

MY 2012 DISCOVERY

Wszędzie ostatnio słyszę jakieś podsumowania, opinie jaki rok był, jaki będzie, najlepsze to, najgorsze siamto...Ostatni rok dosłownie przelał mi się przez palce może dlatego że tyle się działo, iż trudno było złapać zakręt a może po prostu skupiałam się na własnym "here&now"
Niemniej jednak dokonałam kilku odkryć [niektóre nie zawsze były przyjemne, jak na przykład fakt że aby zmieścić się w sukienki z ubiegłego sezonu musiałam trochę poćwiczyć:(]. 
Największym z nich był COUCHSURFING! 
A było to tak (uwaga dzieci będzie bajka!)
Po raz pierwszy usłyszałam o nim w konkursie Fuji, gdzie wszyscy pisali o swoich wymarzonych podróżach i obliczając koszty noclegów wpisywali zero. 
Zaciekawiona zgłębiałam temat i okazało się że to super społeczność a właściwie miejsce skupiające podróżników z całego świata. Wiadomo przecież że spać gdzieś trzeba a hotele wciąż, przynajmniej dla mnie, są drogie. I jeden z nich (a właściwie z nas) stworzył takie miejsce w sieci gdzie każdy może znaleźć nocleg u kogoś na kanapie, zupełnie za darmo. 
Nie byłabym sobą jeśli bym nie spróbowała. 
Pewnego sierpniowego upalnego wieczoru znalazłam tanie loty do Oslo Rygge (w sumie 312 zł w obie strony dla dwóch osób z jednym bagażem) plus bilety z serii MINIPRIS na norweskie pociągi z Rygge do Bodo za kolejne 199NOK w jedną stronę (czyli coś ponad 100zł za osobę). Pomyślałam wspaniale! W końcu pojadę na północ. Przeliczyłam wszystko i sprawdziwszy kiedy mój towarzysz podróży mógłby mieć czas wpisałam mu urlop w pracy i kupiłam bilety myśląc jakoś to będzie:) Podróż miała się zacząć końcem października i namiot był opcją noclegu (średnia dla października dla Reine /Lofoty dzięki najlepszej prognozie na świecie wynosiła 13 stC więc na namiot w sam raz.
Im bliżej było wyjazdu tym bardziej się jednak zaczęłam niepokoić, bo prognozy wskazywały coraz niższe temperatury a P. myślał że wylatujemy w jakieś ciepłe kraje (oczywiście nie powiedziałam mu gdzie jedziemy, zgadł drogą eliminacji gdzieś pod koniec września pukając mi do głowy w kwestii namiotu). Hotele, Robru czy inne formy noclegu nijak nie mieściły się w moim budżecie stąd zainteresowałam się Couchsurfingiem.  
Założyłam profil tutaj i zaczęłam szukać. Okazało się to prostsze niż myślałam. Mimo że Lofoty to bardzo odległe miejsce i prawie martwe poza sezonem udało się znaleźć kilku hostów choć nie zawsze w miejscach do których się wybieraliśmy. P. nie wierzył do końca i na wszelki wypadek zabrał swoją kartę kredytową (w końcu pizza to 200zł a piwo 40zł:))
Moje obawy co do aury sprawdziły się, pogoda i zimowe sztormy pokrzyżowały nam plany, a zamiast złotej jesieni zobaczyliśmy gwiazdkowe klimaty z najlepszych czasów. Po dotarciu za koło podbiegunowe cały nasz plan padł. 
mniej więcej było tak:





























I choć w podróży nie narzekam, na początku na namiot się nie zdobyliśmy. 
Niespodziewanie wylądowaliśmy u Jensa i Karslang, którzy przyjęli nas w swoim domu na Skrovie. To malutka wyspa i długa opowieść. Jens okazał się bardzo interesującym gospodarzem a my spędziliśmy u nich 3 dni delektując się norwesko-tybetańską kuchnią. 


























W Svolvaer gościł nas Łukasz, który nie tylko zdradził nam tajniki życia na Lofotach od strony cudzoziemca, ale zapoznał dogłębnie z ichniejszą muzyką (stąd mamy 3 nowe płyty) i dzielnie w dziesięciostopniowym mrozie polował z nami w nocy na zorzę. Łukasz podbił moje serce (?) i żałuję że nie mam ani jednego jego zdjęcia ale mam nadzieję że nas niedługo odwiedzi wraz ze swoją dziewczyną. To właśnie w couchsurfingu jest niesamowite,jedziesz na koniec świata a poznajesz ludzi bardzo Ci bliskich mentalnie. Ostatnimi z naszych hostów byli Tina i Orjan, dwójka młodych Norwegów z Ballstad, dzięki którym zobaczyliśmy wszystkie niezaplanowane wcześniej atrakcje (jak słynne graffiti, plażę w Ramberg i Å i Lofoten:) i jedliśmy najlepszego dzikiego łososia na świecie w lokalnej knajpce w Leknes. 





























Pozostałą część podróży spędziliśmy w schronisku i pod namiotem, w cudownym Vinstad.
   
























Osobiście najbardziej lubię podróżować poza sezonem, dotykając zwyczajnej codzienności.
Couchsurfing to niesamowity projekt, i jeśli ma się trochę szczęścia można objechać cały świat nocując u nieznajomych. Nie nadaje się do końca dla rodzin z dziećmi (chociaż można spróbować) albo ja z moimi sobie tego po prostu nie wyobrażam. 
Tak czy inaczej to moje największe odkrycie minionego roku. Trzeba tylko trochę chcieć, być otwartym na ludzi i przyjmować rzeczy takie jakimi są. I nie MARUDZIĆ.
Nie wiem co mnie czeka w tym roku, gdzie mnie pogna wiatr... Chciałabym tam kiedyś jeszcze wrócić bo to magiczne miejsce ale jest jeszcze Islandia i Japonia i Ziemia Baffina i milion miejsc które mnie woła:)))
A tymczasem wszystkim polecam małe co nieco
to takie proste!


środa, 2 stycznia 2013

HAPPY NEW YEAR!




























Nowy rok zaczęty! Mam nadzieję że każdy opanował 2 hitowe tańce tego Sylwestra:
dla starszych i młodszych. przy tym drugim trzeba trochę więcej koordynacji ale cóż, wprawa czyni mistrza! 
Dzieci były zachwycone, podłoga wytrzymała, a zdjęć nie publikujemy:)
Wszystkim naszym 30 gościom bardzo dziękujemy!!!
A tabliczka z numerowanym uchem innym razem:))))